OSADNICY
-
Gubernator podniósł szkła do oczu. Uważnie przyglądał się puszczy. Minęło sporo czasu, nim z kniei wynurzył się sznur ludzkich sylwetek. Idą osadnicy powiedział. Po chwili dodał: A jednak Tecumseh jest szlachetnym człowiekiem. Oficerowie w milczeniu patrzyli z okien. Gdy osadnicy dochodzili już do zabudowań Vincennes, skraj okolicznych lasów zaroił się od wojowników. Wyszli zza drzew. Stali w złotych promieniach południowego słońca, świetnie uzbrojeni w muszkiety i sztucery, ubrani w odświętne szaty wojowników.Dranie. Zobaczcie, ilu ich jest — powiedział któryś z oficerów. A chcieliście aresztować wodzów — rzucił z ironią Harrison.